Kultura startupowa wkracza do przemysłu
Data: Podcast Czas czytania: ~3 minut
Listen to “Kultura startupowa wkracza do przemysłu” on Spreaker.
Startupy - innowacyjne firmy z siedzibami gdzieś w garażu, gdzie grupka zapaleńców siedzi po nocach w nadziei na “zmienienie świata na lepsze” za pomocą innowacyjnego produktu czy oprogramowania.
Ta romantyczna wizja nie ma jednak obecnie wiele wspólnego z rzeczywistością. Startupy to normalne firmy, z normalnymi biurami, gdzie siedzą normalni ludzi robiący normalne rzeczy, tyle, że może czasem w trochę inny sposób niż reszta.
No i startup niekoniecznie zarabia ;)
Startupy zazwyczaj kojarzą się z rynkiem B2C lub B2B, ale raczej nie-przemysłowym B2B.
Wygląda jednak na to, że zaczyna się to zmieniać, a przynajmniej tak twierdzi jeden z managerów z GE.
Dostarczyć rozwiązanie jak najszybciej…
Jako przykład pada firma Tesla i ich filozofia, aby wypchnąć do klienta jak najszybciej produkt tzw. MVP (Minimum Viable Product), a następnie w miarę upływu czasu, doskonalić go uwzględniając informacje od użytkowników (i samych samochodów).
Wypisz wymaluj podejście startupowe w branży automotive - wybitnie nie startupowej.
To samo podejście zaczyna być stosowane przez GE w ich produktach, które rzekomo będą mogły być aktualizowane zgodnie z wymaganiami otrzymanymi od klientów.
Oczywiście takie rozwiązania dotyczą wyłącznie kwestii oprogramowania, bo to jest relatywnie łatwo zaktualizować. Przynajmniej na razie, bo kto wie, może niedługo, z pomocą np. druku 3d, możliwe będzie fizyczne aktualizowanie produktów już po ich dostarczeniu do użytkownika końcowego danego rozwiązania B2B?
… a następnie dalej je rozwijać
Tak czy inaczej, korzyści z takiego podejścia dla użytkownika końcowego B2B jest kilka: szybsze dostarczenie na rynek produktu (a więc klient może szybciej zacząć z niego czerpać korzyści) oraz stały rozwój produktu uwzględniając głosy i potrzeby użytkowników w dobie szybko zmieniającego się świata.
W efekcie użytkownik końcowy B2B zyskuje w dwojaki sposób: od razu tu i teraz po wdrożeniu danego rozwiązania (które zaczyna przynosić mu korzyści, np. oszczędność pieniędzy czy czasu) oraz w dłuższej perspektywie czasowej, w miarę jak dany produkt czy usługa jest wciąż rozwijana odpowiadając na zmieniające się potrzeby rynku.
Takie wymaganie ciągłego doskonalenia produktu wynika z prostej zależności: użytkownik końcowy B2B danego rozwiązania również musi szybko reagować na zmieniającą się rzeczywistość, kreowaną przez konsumentów, a więc swoich klientów.
I przyznam, że dokładnie tymi wartościami i takim podejściem doskonalenia produktu kierujemy się w rozwijaniu i wdrażaniu naszego systemu monitorowania maszyn CNC.
Ponieważ jest to rozwiązania SaaS działające w chmurze, jako użytkownik końcowy B2B masz zawsze najnowszą wersję, rozwijaną zgodnie z głosami otrzymywanymi od Ciebie i innych użytkowników.
Wydaje mi się, że będziemy widzieć coraz więcej tego typu rozwiązań w przemyśle. Ludzie zaczynają się coraz bardziej przyzwyczajać zarówno do chmury jak i do ciągłego doskonalenia produktów w cyklu ich życia.
Moim zdaniem to ciekawy trend, który oznacza, że produkty i usługi przemysłowe zaczynają coraz lepiej odpowiadać na realne potrzeby ich użytkowników.